wtorek, 17 stycznia 2017

dać żyć


  
 Kilkuletnie dziecko z mozołem usiłuje włożyć buty i zapiąć kurtkę. W przedpokoju pełnym wychodzących gości robi się zator. Ciotka łapie malucha, naciąga mu czapkę i zapina suwak. Dziecko tupie i protestuje. Matka bierze malucha na ręce i wynosi z mieszkania. Dziadek wreszcie się pozbierał, musiał usiąść, inaczej nie zawiąże sznurówek a potem z trudem wstał z krzesełka. Zniecierpliwiona ciotka podaje mu czapkę i laskę. 
W drodze ciotka cały czas komentuje - 
jak oni mogą tak wykorzystywać babcię, przecież ona ledwo chodzi, widzieliście, cały czas robiła coś w kuchni, taka staruszka, przecież ona ledwo utrzyma dzbanek z herbatą, już dawno powinna mieć opiekę i spokój. Dziadek też musi sobie sam radzić, chwalił się, że codziennie chodzi do sklepu, macie pojęcie, tam jest przecież kilometr w jedną stronę, ile on z tą laską idzie skoro musi przystawać co kilka kroków?  Jeszcze się kiedyś wywróci, połamie i będzie po dziadku - oburza się. Może powinnam tam częściej zaglądać, zrobić zakupy, posprzątać - zastanawia się. Ale przecież ma bliższą rodzinę, co ja się będę wtrącać. Ale ta bliższa rodzina to jakaś niewydolna, widzieliście jak ta młoda  Tomusia nie ubrała, samo się dziecko męczyło.  

Daj im żyć - mówi wujek i to stwierdzenie jest najcelniejsze. Dać żyć. Nie wyręczać. 

Tymczasem dziadek za nic w świecie nie zrezygnowałby z codziennego rytuału. To wyjście do sklepu - tak, to prawda, zajmuje mu aż dwie godziny. Ubiera się, sprawdza, czy ma pieniądze i klucze, idzie powoli przystając co kilkadziesiąt metrów aby odpocząć. W sklepie albo po drodze zawsze spotka kogoś znajomego. Kupuje niewiele bo od dawna wszystkie zakupy robi wnuczka. Wraca do domu i już jest południe, czas gotować. 
Babcia obiera z trudem warzywa, palce nie chcą słuchać. Czasem w ziemniakach zostają oczka a nawet zdarza się, że w garnku ląduje ziemniak obrany do połowy. Nie robi już domowego makaronu bo nie ma sił wałkować ciasta ale od czasu do czasu robi dla prawnuczka lane kluseczki. Maluch uczy się jeść, z trudem trafia łyżką do buzi, połowa zupy ląduje w śliniaku, na koniec w zniecierpliwieniu porzuca łyżkę i łapką wyjmuje z miseczki marchewkę. Gryzie zawzięcie kawałek mięsa. Tak samo jak dziadek nie lubi miksowanych posiłków. Trzymają sztamę. Jeden drugiego nie poprawia i nie pogania. 

Codzienne czynności - szykowanie posiłku, drobne sprzątanie, wyjście po zakupy, pielęgnacja domowych roślin - to są ważne elementy życia, to jest rodzaj rehabilitacji. Jeśli tego zabraknie, zabraknie celu. Można jeszcze przesuwać paciorki różańca i toczyć po stole piłeczkę. Czekać. Oglądać telewizję. Patrzeć przez okno. Wszystko inne zrobi opiekunka. 

Coś się kończy, coś zaczyna. Jeden się uczy, drugi ćwiczy by nie zapomnieć. Jedne i drugie palce są nieporadne i  nieposłuszne. Trzeba czasu. Prościej jest wyręczyć, szybciej ubrać, nakarmić, zrobić papkę, łatwiej wsadzić  na wózek niż spacerować. Łatwiej założyć pampersa niż wysadzać na toaletę. Tak się kurczy życie krok po kroku. Nie odbierajmy tej łyżki trzymanej samodzielnie, nie zamykajmy drzwi w imię oszczędności sił. Nawet jak się zmęczy to co z tego. Zawsze może się położyć, ale najtrudniej jest wstać bo przychodzi czas, że łóżko z przyjaznego miejsca stanie się więzieniem. 

jedno z najpiękniejszych rodzinnych zdjęć




82 komentarze:

  1. Jaka Ty jesteś mądra :) - naprawdę :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Klarko, ja się specjalnie zarejestrowałam na blogerze, żeby tu komentować, bo czytam Cię od dawna (komentarze anonimowe "nie wchodziły"). Twój blog nieraz w chwilach zwątpienia przywraca mi wiarę w ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło Cię widzieć i miło mi czytać takie komentarze w chwilach zwątpienia, czy jest sens tu pisać

      Usuń
    2. Takie jest zycie-cos się konczy, cos zaczyna... Ale w każdym momencie kazda chwila powinna być nasza i taka, jak my chcemy!

      Usuń
    3. Ups, zle się podpielam, sorry:)

      Usuń
    4. to nie ma znaczenia gdzie, ważne, że się odzywasz

      Usuń
    5. bardzo się cieszę ze moja kochana dziewczyna pokazała mi twojego bloga przeczytałem i teraz WIDZĘ!!
      Opiekuje się 93 letnią babcią.Inaczej podejdę do tego co jest jej potrzebne. dzieki

      Usuń
    6. pozdrów babcię, i dziewczynę również:)

      Usuń
  3. Znam osobiście taki przypadek, gdzie kobiecinka mieszkała sama, miała kurki i musiała codziennie wstać z łóżka się nimi zająć, wyjść na podwórko, ogarnąć trochę dom i wokól, kiedy ją tego pozbawiono (w imię lepszej opieki) znalazła się na wózku, teraz już tylko leży.
    Puenta to wszystko to o czym sama myślę :) Już Ci to pewnie mówiłam ale będę powtarzała jesteś niezwykła w ubieraniu myśli w słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby nie to, że mam okazję widywać i szkraby które zawzięcie wkładają na siebie po kolei WSZYSTKIE buty jakie widzą i staruszków, którzy nie wstaną bez jęku z krzesła to nic by z tego pisania nie było

      Usuń
    2. i jeszcze Ci powiem że wcale nie byłam za dobrą matką bo jak wysłałam dziecko na jakąś zieloną szkołę albo inne zimowisko to nie tęskniłam tylko raczej imprezowałam

      Usuń
    3. Też tak miałam i mam, przyznaję się do tego i.... budzę zgorszenie!!!!! Bo przecież Matce-Polce nie tęsknić nie wolno. Problem leży w tym, że nigdy do miana MP nie aspirowałam.
      Maria

      Usuń
    4. Sama jeżdzilam na kolonie i wiem, że to świetna sprawa i nie tęsknilam za rodzicami, nie dzwonili do mnie, było super :) Jeszcze trochę, bo moje dzieci za małe ale niedługo zaczną szkołę to i zielone szkoły i kolonie jakieś się trafią :D

      Usuń
  4. I o to chodzi. O to godne zycie. Od malego do staruszka. Madrosci w postepowaniu i 'niewidzialnej reki' w razie potrzeby, nigdy za wiele. :]
    Pozdrowienia, hen, pod Krakow. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpis to życie jedno z wielu- na wszystko potrzeba czasu, a z tym to już jest gorzej,super kochana to pokazałaś, pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze opisane,bardzo ciekawie i celnie.
    Wanda

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie napisałaś - i zdjęcie też piękne!

    OdpowiedzUsuń
  8. Klarko - pięknie to ujęłaś. Dziękować !!!
    Znam ludzi, którzy teściową, starszą już kobietę trzymają w zamkniętym pokoju i przychodzą do niej tylko po to, by podać posiłek albo pozbierać śmieci.Nie spędzają z nią w ogóle czasu, a to nie jest życie. Niestety nie chcą zrozumieć, że to nie tędy droga. Żadne tłumaczenia nie pomagają. Przykre.

    OdpowiedzUsuń
  9. mąqdre spostrzeżenia, nigdy za wiele przypominania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A i tak wszystko zależy od jednostkowego przypadku.Bo każdy człowiek jest inny, każdy inaczej się starzeje i każdy ma inne cechy charakteru i trzeba to zawsze uszanować.I wiedzieć, kiedy naprawdę nasza interwencja ma sens. I dobrze, że o tym piszesz- bo z reguły u nas jest tak ,że każdy chce by życie innych toczyło się pod jego dyktando,bez względu na konsekwencje.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze poruszyłaś ciekawy temat.Mam mamę po dziewięćdziesiątce,na szczęście jest samodzielna.Ostatnio przewróciła się i nie może wychodzić.Odwiedzamy ją na zmianę z bratem i bardzo się staram żeby jej nie wyręczać dopóki nie poprosi.Dalej sama sobie gotuje(mieszka sama),posprząta niezbyt dokładnie.Poprawiam jak tego nie widzi.Oby jak najdłużej była aktywna.

    OdpowiedzUsuń
  12. wystarczy postawić siebie w takiej sytuacji..

    ja juz pewne rzeczy robie wolniej niz kiedyś:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś w temacie
      https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1410323902325667&set=gm.1361780593894527&type=3&theater

      Usuń
    2. wiesz kiedy poczułam się staro? pewnego czerwcowego dnia wlazłam na czereśnię i ze zdumieniem stwierdziłam, że moje stopy wiedzą intuicyjnie, gdzie stawać ale mój rozum stanowczo protestuje, a kiedy nażarłam się czereśni, zaprotestował również mój brzuch

      Usuń
    3. mnie późne dziecko troche dłużej trzymało w poczuciu żem młoda:p

      ale takiego momentu pprzełomowego nie pamietam

      Usuń
  13. Masz rację, Klarko! Młodzi, pełnosprawni szybko sie niecierpliwią, zyją w ciągłym pospiechu i stresie.Nie rozumieja potrzeb tych, którzy juz tak nie potrafią albo jeszcze nie potrafią. Jak trudno postawić sie w cudzym położeniu.Niektórym sie zdaje, że nigdy nie będą starzy, że nigdy nie byli dziećmi.ot, takei z nich niepsujące sie, wszechstronne roboty.Do czasu, oczywiscie...
    Pozdrawiam Cię ciepło Klarko i dziekuję za piekny, mądry tekst!***

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak ustawiam czas, żeby Grzesiek mógł zrobić sam wszystko, co chce:D
    Nigdy nie byłam matką kwoką, która wyręcza dzieci we wszystkim i wyszło to nam i im na dobre.
    Pomagać też trzeba z głową.
    Ale o ile do dziecka ma się więcej cierpliwości, to starszych traktujemy gorzej;/
    Ważne, żeby uświadamiać, trafiłaś w punkt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo! i tu muszę się zgodzić...
      dla starszych jesteśmy mniej wyrozumiali, często się na tym łapię (dlatego taki przypominający tekst u klarki bardzo mi się przyda- dziękuję)

      Usuń
  15. Taka historia – pewna schorowana, siedząca na wózku kobieta musiała przenieść się od bardzo opiekuńczej córki (niepracującej) do „wrednej” synowej, pracującej i aktywnie udzielającej się społecznie. Zalatana synowa zmuszała biedną teściową do pomocy w przygotowaniu posiłków, potem zepsuła wózek ( naprawa dość długo trwała) i poruszającej się z trudem kobiecie złośliwie kładła daleko pilota od telewizora i podawała posiłki nie pod nos tylko przy stole. Nie pomagała w wielu codziennych czynnościach, jeżeli nie uważała tego za konieczne. I w taki sposób „wredna” synowa postawiła teściową na nogi, na których teraz może sama chodzić do sąsiadek na plotki.

    OdpowiedzUsuń
  16. A mnie się przypomniał film z Ryszardą Hanin. Nowoczesne małżeństwo naukowców z miasta wzięło do siebie ze wsi matkę jej czy jego, nieważne. Uważali ją za mocno ograniczoną, bo ze wsi ( a jedno z nich przecież też prawdopodobnie było ze wsi).Żadnych więzi nie emocjonalnych nie dało się zauważyć, jakby to była obca osoba. A ona wycięła im numer i wygrała teleturniej Wielka Gra (starsze pokolenie pamięta) i to z historii starożytnej. Dużo czasy spędzała sama, więc się uczyła. Miny zwłaszcza zięcia nie do zapomnienia. I oczywiście, padło pytanie: "co mama zrobi z tymi pieniędzmi z nagrody?..." Dała im chyba, ale satysfakcji nikt jej nie odebrał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oglądałam:) w wielu filmach z PRL pokazany jest brak szacunku i wobec starszych, i wobec dzieci, nawet w komediach np "Kogel-mogel"

      Usuń
  17. Klatki masz wielką mądrość życiową. Ja tak długo jak tylko się dało wymyslalam Mamie zadania, żeby nie zapomniała bi żeby Jej się chciało żyć, żeby miała jakiś cel. Najtrudniej było mi, gdy Ona sama już nie chciała - zrozumiałam, że to już koniec :(
    Pozdrawiam Cię Klarko serdecznie, Twoje teksty niezmiennie zmuszają do refleksji i wzruszeń ��
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobry i ważny tekst - chodzi o dwie rzeczy, których często bardzo brakuje w relacji do osób starszych: empatię i wyobraźnię (nie mówię o szacunku, bo on jest w domyśle)...

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest gruby problem, żeby od starszych ludzi wymagać. Całe życie byliśmy uczeni raczej żeby pomagać, a tu czasami trzeba coś zrobić żeby się aktywowali. Z drugiej strony niewiele trzeba, żeby starszą osobę wpędzić w zupełne niedołęstwo.
    Nie jest łatwo to wszystko wyważyć,ale jeżeli starsza osoba chce być aktywna, to broń Boże nie przeszkadzać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można bezczelnie przyjść i czekać aż babcia zrobi nam herbatę, wtedy być może znajdzie się ktoś, kto natychmiast skomentuje - jaki ten Zenon wygodny, sam sobie herbaty nie zrobi!Wytrzymać. Te parę kroków wokół zrobienia herbaty to też zajęcie.

      Usuń
    2. Tak robiliśmy. Strasznie bywaliśmy "niekumaci"! :)
      Poniżej piszesz o kąpielach - też była zabawa z tym! Czasami odpuszczaliśmy i udawaliśmy że zapominamy. :) Za to aż miło było popatrzeć, jak szybko łóżko było zaścielone i babcia samodzielnie przebrana!!! :)

      Usuń
    3. Gorzej kiedy taka starsza osoba jest roszczeniowa i wymiguje sie wiekiem/chorobą/co tam wymysli, i chce być obsługiwana, nie daje sie namówic na podchwytliwe pomysły i propozycje.
      Nic nie jest ani białe ani czarne.

      Usuń
    4. doro, wtedy opiekująca się osoba ma o wiele trudniej, opiekunki zmieniają się bardzo często bo roszczenia duże a praca niewdzięczna

      Usuń
  20. Strasznie ciężko jest nie wyręczać, jak się jest babcią. To widzę na co dzień u mojej mamy :-( Ale w przypadku starszych chyba jeszcze gorzej, chociaż jak słusznie zauważył Dreptak, mamy zakodowane, żeby im pomagać. Więc delikatnie zachęcać i nie przeszkadzać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moja koleżanka musi szantażować matkę, której się nie chce nie tylko czegokolwiek zrobić ale nawet kąpać, z tym też jest kłopot

      Usuń
  21. No coz. Nic dodac nic ujac. Ale bywaja starsi rodzice czekajacy na wyreczenie. Czasami , kiedy Maja dobry dzien, chec zerwa sie. Posprzataja, nawet u lekarza sami po recepty sie pojawia , a potem starcza im ta aktywnosc ruchowa na wiele dni i tygodni. Ja tak mam z mama wlasna. Upal, ze hej. Pelnia slonca. Nikt z domu nie wychodzi o ile nie usi, a ona podaza wlasnie do przychodni po recepty pomimo tego, ze sie umowila z corka, ze ta jej je zalatwi. Akurat poczula sie mama silna, wiec do przodu, a kiedy sie uemczy owa wyprawa to biadoli, ze nikt jej nie pomogl, ze sama musiala.
    Ogolnie starosc bywa pokretna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak! kiedy pracowałam w ośrodku pomocowym, przychodziły takie osoby w samo południe sierpniowym upale, po to tylko, żeby się dowiedzieć osobiście co z ich sprawą, ledwo zipiąc siadały na krzesełku a ja się bałam, że mi tam umrą!

      Usuń
    2. Zazwyczaj starszym osobom jest zimno i tak np. ktoś z osoby lubiącej chłód,zamienia się w piecucha i żaden upał mu nie przeszkadza ,wręcz robi dobrze. Mam tak z moją teściową.Chyba tylko w 40 st.upały nie narzekała,ze jej zimno, i nie narzekała,ze za gorąco,było jej w sam raz.

      Usuń
    3. uczucie zimna spowodowane jest słabszym krążeniem

      Usuń
  22. Każdy człowiek potrzebuje mieć obowiązki bo wtedy czuje że jeszcze żyje ,że jest komuś potrzebny,może sam coś zrobić i nie być od nikogo zależnym.Bardzo smutny jest widok ludzi w domu starców którzy już nic nie muszą tylko już czekają na śmierć.miki

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana Klarko! Dziekuje za Twoj post jak zwykle madry i sklaniajacy do refleksji. Za 3 tygodnie jade do Rodzicow (79 i 80 lat). Jestem pelna podziwu jak sobie radza z codziennoscia, powoli i na miare swoich sil. Po tym wpisie postaram sie miec dla nich wiecej cierpliwosci.
    Masz racje. Przypomniala mi sie Babcia, ktora zmarla ponad 20 lat temu. Mieszkala na wsi, krzatala sie po gospodarstwie a jak sie polozyla do lozka to juz nie wstala...
    tezMonika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coraz więcej osób w tym wieku jest w dobrej kondycji i całkiem nieźle sobie radzi, dbają o zdrowie i kondycję, leczą się i całkiem nieźle się trzymają

      Usuń
  24. Świetny tekst Klarko!
    Moi dziadkowie dokąd tylko chodzili to byli niezależni w sensie że dziadek brał rower (nie jechał na nim tylko go prowadził, było mu iść łatwiej niż o lasce) i szedł na spacer odwiedzając po kolei sąsiadów w podobnym wieku, kury babcia miała do końca, jajka zawsze miała swoje, ale najważniejsze że miała cel: musiała wstać i iść do kur, dać im jeść, wiosna nasadzić kurczaki, teraz kury hoduje tata, niestety z konia zrezygnował i nie daje się namówić nawet na kucyka, siostra i tak wiecznie narzeka po co mu te kury, by lepiej w domu posiedział (ale jednocześnie jajkami nie gardzi) a co on miałby niby w tym domu sam robić? przecież to tylko usiąść i czekać na starość, dlatego do póki ma jeszcze trochę siły, to próbuję go namówić na kucyka, on by miał zajęcie, a dzieciaki (pewnie nie tylko nasze ale i sąsiedzkie) masę radości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może się boi o to co będzie gdy zachoruje, kto się zajmie kucykiem
      czy ma jakieś inne powody?

      Usuń
    2. Koń (kucyk) to dużo trudniejsze zajęcie niż kury. Przede wszystkim wymaga uwagi, łatwo coś przeoczyć, popełnić błąd. Kura jest bardziej uniwersalna i przystosowuje się łatwo. Dziadek zapewne o tym świetnie wie? :)

      Usuń
    3. Klarko, myślę, że chodzi o pieniądze, w sensie, że zakup konika to spory wydatek, bo łąkę, siano, słomę i co tam konik jeszcze do życia i szczęścia potrzebuje ma, oddaje sąsiadom albo sprzedaje, bo jak nie ma konia to kury same wszystkiego nie zużyją,

      Dreptaku, tak dziadek świetnie wie jak hodować koniki, co prawda kuca nigdy nie miał ale inne konie i owszem, zazwyczaj klacze ze źrebakami, odkąd pamiętam zawsze co najmniej jeden koń był w obejściu, w ubiegłym roku konia sprzedał informując rodzinę po fakcie, jako powód podał to, ze jednak taki koń to jest obowiązek i nigdzie nie może wyjechać bo koń jest, oczywiście nie wierzę w ten "powód", zwłaszcza, ze przez ostatni rok jedyne gdzie zgodził się wyjechać na dłużej niż pół dnia to planowany pobyt w szpitalu, a konia w razie czego ma kto dopilnować przez te kilka dni, wiec podejrzewam, to nie to, ale na siłę nie dociekam, człowiek w każdym wieku musi mieć też trochę własnych tajemnic...

      Usuń
    4. Może po prostu już się nie czuł na siłach sprostać? Trudno powiedzieć, ale masz rację. :)

      Usuń
  25. Cóż.... Starość mnie przeraża.

    OdpowiedzUsuń
  26. Perspektywicznie to ja mam do sklepu jakieś 500 m
    A z każdym rokiem młodszy nie jestem

    OdpowiedzUsuń
  27. Dac zyc, to niby nic a naprawde bardzo wiele.
    I dotyczy to nie tylko starszych, ale rowniez chorych.
    Pamietam jak wrocilam ze szpitala po przeszczepie i nie mialam sily zywcem na nic, a tu trzeba bylo dwa razy w tygodniu jechac do szpitala na wizyte kontrolna. Siedzialam na brzegu lozka i probowalam sie ubrac, wlozylam jedna noge w gacie i juz musialam odpoczac, powoli druga noga, odpoczynek. Teraz wstac i podciagnac do gory na odpowiednie miejsce. Wspanialy stal naprzeciwko mnie w odleglosci doslownie jednego kroku i czekal... nie pomogl. I w pewnym momencie pomyslalam "dlaczego on mi nie pomoze?" Jak juz po godzinie bylam na tyle gotowa zeby zalozyc buty to wtedy klekal na podlodze i zakladal mi buty, zasuwal lub wiazal w zaleznosci od tego jakie to byly buty.
    W gabinecie lekarskim tez nie pomagal, ale jak nie mialam sily wstac z kibelka to przychodzil, pochylal sie, zakladalam mu rece na szyje, zaplatalam dlonie i na "raz, dwa, trzy" powoli wstawalam.
    Nie zrobilabym tego sama, on o tym wiedzial, wiec pomagal. Natomiast w ubieraniu sie, wiedzial, ze mam na tyle czasu, ze nie musze sie spieszyc, moge odpoczywac doslownie po kazdym ruchu. On tylko stal po to zebym nie upadla. Nie pozwalal mi na jedzenie w lozku, musialam wstac i isc do kuchni, chocby to przejscie mialo trwac 20 min. (mamy duze mieszkanie) i czasem tak wlasnie trwalo.
    Laska w reke, z drugiej strony on (na wszelki wypadek) ale musialam dojsc sama.
    Na poczatku tego nie rozumialam, ale jak zrozumialam to nie tylko docenilam, ale jestem mu do dzis wdzieczna wlasnie za to, ze nic nie robil za mnie tylko byl obok po to zeby mi sie nic nie stalo.
    Dzis moge zrobic jednym rzutem na tasme 8 km i jest w tym jego duza zasluga, przez to, ze mnie nie wyreczal od poczatku tylko mobilizowal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby tak każdy miał swojego Wspaniałego!

      Usuń
    2. Tak Klarko, mnie sie naprawde tym razem udalo :))

      Usuń
    3. dziewczyny to takie ważne przeczytać Wasze słowa, dziękuję...
      i oczywiście pozdrawiam.....

      Klarko, nie masz nic przeciwko? dorzucaniu do komentarzy?

      Usuń
    4. Alis przecież to jest marzenie blogera - kiedy czytelnicy między sobą dyskutują, nawet niekoniecznie na temat, ale świadczy to o tym, że blogerowi udało się stworzyć rodzaj społeczności

      Usuń
    5. I muszę się przyznać, że komentarze u Ciebie prawie zawsze czytam wszystkie, tyle tu mądrych zdań. To dlatego czasem musze się wtrącić, jeśli mnie coś poruszy.... Ciekawie TU :)

      Usuń
  28. Klarko, każdym wpisem trafiasz dokładnie w 10-kę...

    OdpowiedzUsuń
  29. Z osobami starszymi doswiadczenia za bardzo nie mam. Za to pamietam mala Bi - taka ledwie dwuletnia, kiedy uczyla sie sama ubierac. Szamotala sie z garderoba, wsciekala, ale uparcie probowala "siama"! I w koncu sie nauczyla. ;) Nika za to, tego leniucha, musze sama przymuszac, bo jasnie panu bardzo wygodnie jest kiedy mama i tata wyreczaja. ;) Moj maz czesto wpada w ta pulapke "bo szybciej bedzie jak sam to zrobie", ale ze mnie jest zolza i jesli tylko jest czas, wreczam dziecku ubrania/ lyzke/ szczoteczke do zebow i mowie "Prosze bardzo, cwicz te nieposluszne lapki.". :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Osoby starsze, w związku z różnym stopniem upośledzenia krążenia maja rozliczne doznania, które powoduja podraznienie skóry, typu swedzenie, pieczenie i dretwienie, a poza tym problemy z kończynami, typu zimne pace, stopy, ręce, drętwienie, ból, brak czucia lub nadwrażliwość. To powoduje, że niechętnie się przebierają, ubierają się nadmiernie, unikają wody, podobnie jak i dotykania, czy masażu. Stąd też i miękkie obuwie, rękawiczki i nakrycia głowy.
    Gdy do tego dołożymy różne rodzaje neuropatii i choroby stawowe, to w zasadzie należałoby podziwiać i dziwić się, że nie gryzą i nie zabijają wszystkich w otoczeniu.
    Z drugiej strony trzeba pomimo tych okoliczności jakoś funkcjonować i aktywować się, bo bezruch znaczy pogłębienie tych objawów, niedołężność i uzależnienie od otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zenonie,jakbyś o moim ojcu pisał (ma 83 lata)kąpania sie-tragedia...skora go swędzi (kupuje mu mydlo w aptece dla niemowlaków)wieczne zimno -lato 35 w cieniu -ojciec w kalesonach i spodniach (ciągnie po kolanach)...
      Fajki pali i za cholerę nie zrezygnuje z tego nalogu...nie i koniec....
      Jest nerwowy i o byle g....robi mamie afery .....

      Usuń
    2. Dodawaj do kąpieli wrotycz, a jako suplement diety l-arginiana w dużej dawce - ułatwia krążenie i nieco rozszerza naczynia. Cudów nie będzie, ale pomoże trochę. Warto też sprawdzić czy to nie ma związku z cukrzycą? Ale tu jest mała pułapka w związku z papierosami - za nałóg odpowiadają te same receptory co i za cukrzycę. Rzucenie może ja wywołać. O tym się nie mówi, bo generalnie palenie jest szkodliwe zawsze, a cukrzycy przy rzucaniu zbyt często się nie notuje, jednak ryzyko istnieje. 83 lata - palenie chyba mu mało zaszkodziło? Ale nawet jeżeli nie bardzo, to warto żeby jednak ograniczył. A poza tym zdrowia Tacie życzę!

      Usuń
    3. Dzięki za wskazówki:)O tym,że rzucenie fajek moze spowodować cukrzycę,to pierwsze słyszę-oczywiście,ze mu szkodzi,jest na pograniczu niewydolności nerek.Lekarz za każdym razem pyta,czy nadal pali...i ze nie wyobraża sobie dializowania taty.Spirometria płuc tez za ciekawie nie wyszła.Ojciec wychodzi na balkon i kit wciska nam ze tylko pól papierosa wypala...
      Oprócz faktu,ze ma swedzaca skore,to ma wodowstręt...nie masz pojecia ile mama musi go namawiać na kąpiel.100-ale...a to ze nie podniesie nogi by wejść do wanny,bo ma slabe nogi i mu się w glowie kreci(z 16 lat temu kiedy robili remont mieszkania przed moim ślubem,zachecalam do kabiny prysznicowej-Nie!!!"bo ja musze się wymoczyc".Teraz jest problem.Żaden remont nie wchodzi w grę..
      Myślałam o takim krzeselku które sie zakłada na wannę..no ale do wanny musi wejść..Łatwo nie jest,poza tym ojciec ma czarne gęste włosy i nikt mu nie daje 80..gdyby nie fakt ze sie troche garbi i schudl,to na 65 wygląda Dziekuje za życzenia:-)

      Usuń
    4. Są specjalne deski (ławeczki) na wannę, co bardzo upraszcza sprawę wchodzenia do wanny. Taka deska jest wygodniejsza od krzesełka.
      Kabina prysznicowa gdy jest dodatkowo, może się przydać, ale jednak dostęp do wanny powoduje, że to jest bardziej użyteczny sprzęt. Miałem okazje używać i tego i tego - kabina okazała się porażką, bo zbyt wąska, żeby można było tam wstawić i wyciągnąć dorosłego człowieka, z ograniczeniami ruchowymi. A już żeby go umyć, to jakaś abstrakcja. Wanna z krzesełkiem lub ławeczką to zupełnie coś innego. Gdyby był jeszcze dostęp z dwóch stron to już ideał, ale to tylko wyjątkowo się zdarza. Natomiast kabina prysznicowa, jeżeli nie ma specjalnych przystosowań, jest po prosty niebezpieczna.
      Z tą cukrzycą jest tak, że ona może wystąpić, a papierosy szkodzą na pewno.

      Usuń
    5. Cytat z mojego lekarza:
      "My lekarze o tym nie mówimy, bo to by dopiero było nieszczęście, ale taka możliwość występuje".
      Do mnie mógł tak powiedzieć, bo palenie rzuciłem bardzo dawno temu, a cukrzycę mam też od wielu lat.

      Usuń
    6. nigdy o tym nie pisałam bo palenie jest jedną z najgorszych rzeczy jaką człowiek sobie robi i zawsze warto rzucić, ale..
      kiedy rzuciłam palenie, mój organizm całkowicie się rozregulował, zaczęły ze mnie "wyłazić" dolegliwości, o których wcześniej mi się nie śniło. Mimo bezustannej diety ciągle tyję, wypadły mi włosy i już nie odrosły :D śmieję się bezsilnie bo pokornie uważam te wszystkie dolegliwości za rodzaj kary i wiadomo, do palenia nie wrócę. Muszę oczywiście napisać o zaletach - organizm oczyszcza się zadziwiająco szybko i przestaje się kaszleć, nie łapie się infekcji a jeśli już to katar trwa parę dni i nie przechodzi w zapalenie oskrzeli. Poprawia się pamięć i kondycja fizyczna oraz cera, ale cera dopiero tak po roku bo wcześniej wszystko wyłazi na twarz. Tak że nie jest różowo, nie. Acha - ocet morwowy jest dobry do sałatki z dynią:) uzupełniają się idealnie.

      Usuń
    7. potwierdzę co napisałaś... o po....

      ale pachnie mi czasem dymek....

      Usuń
    8. Ten cholerny ocet zakaził mi przy okazji i winko z mniszka - jakby co to poszukaj zastosowania i dla tego octu. Też na pewno zdrowy! Tylko po cholerę mi 10 litrów następnego octu???:D

      Usuń
    9. Odnośnie palenia - najlepiej nigdy nie zaczynać. Jeżeli rzucać, to im szybciej tym lepiej, z każdym dniem jest trudniej. Samo rzucenie to wcale nie jest kwestia silnej woli. To jest rzecz odpowiedniej motywacji. Mnie najbardziej zmotywowało podniesienie akcyzy i wredna morda pewnego polityka, który mnie wsparł najbardziej, bo jak sobie pomyślałem, że paląc płacę i na niego, to mi motywacja poszybowała prawie w kosmos!!! :D :D :D
      Nie mogę powiedzieć, że z powodu rzucenia palenie dostałem cukrzycy. Raczej rzucenie palenia było tym, co mogło się stać najlepszego dla mojego zdrowia, bo cukrzycę miałem wcześniej, tyle że nie wykrytą.

      Usuń
  31. Klarko,wzruszyłas mnie tym mądrym wpisem-bo to wszystko prawda...Kilka lat temu,zapytałam mojego sąsiada z naprzeciwka (mieszkamy na 4 p)chodzi o kulach...Dlaczego syn nie robi zakupów?
    "ale robi,robi,wiesz ja MUSZE codziennie pójść do sklepu,bo w innym przypadku zwyczajnie po jakims czasie nie ruszylbym sie z miejsca"....Teraz sąsiad dodatkowo mial operacyjnie wycięte dwa żebra...i po długim okresie rehabilitacji nadal z męką,pomalutku codziennie chodzi do sklepu....

    OdpowiedzUsuń
  32. Gdy moja babcia dochodziła do siebie po udarze, rehabilitant, który przychodził do niej trzy razy w tygodniu, ćwicząc wstawanie, przesuwanie nóg i masując plecy, kazał jej pewnego dnia zrobić sobie herbatę. Powiedział jej: jak to, to Pani jest tutaj gospodynią i nawet mi pani herbaty nie zrobiła. Babcia była w kiepskiej kondycji psychicznej i bardzo się tym przejęła. Ale herbatę, z trudem i podpowiedziami, gdzie czajnik, gdzie kubek, zrobiła :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz